środa, 11 sierpnia 2010

Polska - Europa Wschodnia?

Bardzo denerwuje mnie, kiedy ktoś mówi, że Polska leży w Europie wschodniej. Jest to nie tylko niepoprawne stwierdzenie w sensie geograficznym, ale także w sensie kulturowym. Ponadto ludzie kojarzą Polskę, bardziej jako kraj graniczący z Rosją niż z Niemcami - co prawda Polska graniczy z Rosją, ale tylko kilkudziesięciokilometrową linią graniczną na północy z Obwodem Kaliningradzkim, który jeszcze 65 lat temu nie miał nic wspólnego z Rosją, czy ZSRR. A teraz kilka argumentów za tym, że Polska leży w Europie Zachodniej a nie w Europie Wschodniej.

1. Po pierwsze geograficzny środek Europy leży (w zależności od tego w jakim państwie robiono obliczenia) gdzieś pomiedzy Łotwą, Słowacją, a Rumunią. Gdyby wziąć pod uwagę środek ciężkości wszystkich środków to wypadłby gdzieś na granicy polsko-ukraińskiej. Więc wiekszość Polski leży na zachód od środka, czyli na zachodzie.



2. Śląsk przyjął chrześcijaństwo w 863, a Polska ponad 100 lat później w 966 roku obrządku zachodniego. Czyli bliżej nam było do Rzymu niż do Konstantynopola. Ponadto wprowadzono od samego początku pismo łacińskie, a nie cyrylicę, co także świadczy o bliższych relacjach z zachodem.



3. Jak pokazuje poniższa mapa cywilizacyjnie i kulturalnie jesteśmy integralną częścią zachodu, a klasyfikacja Polski do Europy wschodniej jest błędem.



4. Jeśli chodzi o strefy czasowe - to podróżując do Berlina, Brukseli, Paryża, Rzymu, czy Madrytu nie trzeba przestawiać zegarka. Jadąc do Moskwy, czy Petersburga - trzeba przestawić zegarek aż o 2 godziny.




5. A co myślą o tym nasi zachodni sąsiedzi? Niemcy klasyfikują Polskę do krajów Europy Środkowej (moim zdaniem także bardzo poprawnie). Co ciekawe do Europy Środkowej zaliczają okolice Grodna, do teraz zamieszkiwane przez polską mniejszość, a także byłe województwa tarnopolskie, stanisławowskie i lwowskie (a także Wojwodinę i Transylwanię - zamieszkiwane przez Węgrów, Lotaryngię i Alzację - zamieszkiwane przez Niemców i część północnych Włoch - No w końcu kiedyś Zagrzeb, Wenecja i Kraków leżały w tym samym państwie - w Austrii :P).

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

2,9 mln złotych mandatu za prędkość

NIE OPŁACA SIĘ SPIESZYĆ W SZWAJCARII

http://www.tvn24.pl/-1,1668602,0,1,2-9-mln-zlotych-mandatu-za-predkosc,wiadomosc.html

37-letni Szwed wpadł w Szwajcarii w pułapkę radarową, pędząc sportowym samochodem z prędkością 290 km/h. Na razie odebrano mu prawo jazdy i samochód, a w perspektywie jest jeszcze grzywna w maksymalnej wysokości nawet miliona franków szwajcarskich (około 2,9 miliona złotych).
Samochód z silnikiem o mocy 570 koni mechanicznych, wart ok. 180 tys. euro, zabezpieczono na poczet spodziewanej grzywny - poinformował w poniedziałek przedstawiciel szwajcarskich władz.

Dopuszczalna prędkość na autostradach w Szwajcarii to 120 km/h. Jej przekroczenie o więcej niż 25 km/h jest tam już przestępstwem, więc o karze dla Szweda zdecyduje sąd.

Wysokość grzywny będzie proporcjonalna do dochodów i majątku drogowego pirata, ale jeszcze nie udało się określić ile dokładnie będzie wynosić. Podano tylko maksymalną wartość 1 miliona franków.

Miła niespodzianka z północy

W skrzynce pocztowej czekała na mnie ostatnio bardzo miła niespodzianka z okolic bieguna północnego - mianowicie otrzymałem pocztówkę prosto ze stacji badawczej PAN na Spitsbergenie - wielkie dzięki Mateusz :)
P.S. Według stempla pocztowego kartka szła 3 dni :P

Spróbujcie wysłać kartę z Ustki do domu - pójdzie 2 tygodnie Pocztą Polską :P


P.S.S. Mateusz, kiedy patrzę na ten twój Spitsbergen, bo Grenlandia, Alaska i Syberia wydają się ciepłymi krainami - bo w zasadzie są położone dużo bardziej na południe niż Hornsund.


P.S.S.S. Czy słońce chociaż raz zaszło od czasu, kiedy tam jesteś?


P.S.S.S.S. Rozumiem życzenia od misiów polarnych i od reniferów, ale z tymi pingwinami już przesadziłeś, bo wiem, że występują tylko na biegunie pd. :P

niedziela, 8 sierpnia 2010

Roboty drogowe

Podczas robót drogowych w Szwajcarii robi się coś, na co nikt w Polsce jeszcze nie wpadł. Mianowicie sygnalizuje się nawet najmniejsze progi, czy zagrożenia. Nawet 2 centymetrowa różnica w poziomach nawierzchni jest zasygnalizowana. Wystarczy poświęcić trochę pomarańczowej farby, a dzięki temu można oszczędzić setki wybitych zębów.....

Staaaaary dom

To, że Szwajcaria zawsze zachowywała neutralność wiadomo nie od dziś. Dzięki temu nie została nigdy poważnie zniszczona przez wojnę, czyli zachowały się stare budynki.

Ale data budowy tego budynku może poważnie przerazić - 1371, czyli czyli budynek pamięta czasy późnego średniowiecza, jeszcze prawie pół wieku przez bitwą pod Grunwaldem. Ponadto na budynku nie znalazłem tabliczki, jakoby był on zabytkiem pawem chronionym, czyli widocznie nie jest jedynym okazem tego typu w okolicy.

Dom spokojnej starości

Dawno nic nie pisałem, więc teraz przyszedł czas na kilka postów.
Pod spodem - wyjatkowo nietypowy budynek - wygląda jak bunkier albo domek na prerii, a to tylko dom spokojnej starości w Koniz pod Bernem.
Wspólne ogrzewanie, korytarz i instalacje. Tylko trochę dziwnie, bo dach jednego mieszkańca jest jednocześnie balkonem następnego....

Sklepowy przewodnik

Wchodząc do supermarketu można ze sobą zabrać sklepowego przewodnika - urządzenie, które wygląda jak telefon komórkowy, a tymczasem czyta kod kreskowy produktu i mówi co to za produkt, jaką ma cenę i inne informacje ułatwiające zakupy.

Szwajcarska jakość


W Szwajcarii panuje przekonanie, że szwajcarskie produkty są najlepsze na świecie (dlatego Szwajcarzy niechętnie robią zakupy w niemieckich sklepach, bo uważają, że jakość produktów jest niska). McDonald's, żeby przetrwać w tym kraju musi akcentować swoją szwajcarskość.

Na plakacie: "Jestem Szwajcarski. Nasze frytki robione są tylko z szwajcarskich kartofli".

Chociaż McDonalds i tak wyraźnie przegrywa z siecią szwajcarskich barów kanapkowych Migros. W McD stołują się głównie przyjezdni na dworcu.

Pociągi w Szwajcarii

W porównaniu z polskimi pociągami szwajcarskie należałoby zaliczyć do zupełnie innej kategori transportu. Otóż pociąg w Szwajcarii oznacza klasę, niezawodność i najszybszy sposób przemieszczania się po kraju (50 minut z Berna do Zurichu - jakby prorównać, to samochodem wyjdzie dłużej, o autobusie już nie wspominając, a samolot też się nie umywa, bo trzeba doliczyć czas potrzebny na odprawę i do tego dostanie się do centrum miasta - pociągi zawsze mają dworce w samych centrach).
Do tego np. toalety w szwajcarskich pociagach nie są takie sprytne jak w polskich, żeby pozbywać się gówna rozbryzgując je po torach. Ktoś wpadł na to, że można zamontować zbiornik w pociągu.

No i kupując bilet np. z Berna do Bazylei nie trzeba wiedzieć, że pierwszy odcinek się jedzie pociągiem InterRegio spółki Przerozy regionalne, następny odcinek trasy TanimiLiniamiKolejowymi spółki InterCity P.K.P S.A., a ostatni odcinek trasy pociągiem IC, gdzie trzeba kupić miejscówkę. Bilet w Szwajcarii kupuje się od-do nie ważne jakim pociągie się pojedzie - czy IR, czy IC albo ECEx. A jeśli się nie kupi miejscówki to po prostu trzeba ustąpić komuś miejsca, jeśli ktoś ma wykupiną miejscówkę na dane miejsce i tyle.



Jazdę umila przymusowe oglądanie reklam na telewizorkach nad siedzeniami.



To oczywiście wszystko II klasa - równa się polskiej klasie minus 12.



A najlepszy patent według mnie to informacja na wyświetlaczach nad siedzeniami - dzięki temu wiadomo, które miejsce ma wykupioną miejscówkę i w dodatku od kąd do kąd. Czyli osoba bez miejscówki dokładnie wie, które miejsce wolno jej zająć, a które nie.

Mistrzostwo marketingu

W jaki sposób sprzedać marchewki, jabłka, czy ziemniaki, które są małe, karłowate, z plamkami i do tego niedorodne? Można to zrobić na sposób szwajcarski - napisać, że są małe i nierozwinięte dlatego, że są BIO i pochodzą z uprawy ekologicznej. Dodatkowo dowalić cenę 4x wyższą niż normalnych owoców/warzyw - ludzie i tak to kupią :P