Ponadto, podobnie jak każdy ciwilizowany obywatel świata rozpocząłem dzisiejszy dzień od przestawienia zegarka na 'czas letni'. W Szwajcarii punktualność jest bardzo ważna - widzałem, że około sześcioletnie dziecko miało także zegarek na ręku - w końcu to tutaj Einstein ujarzmił tajemnicę czasu w szczególnej teorii względności.
W dodatku mijając dzisiaj rano zegar słoneczny, na budynku poniżej, zacząłem się zastanawiać nad tym wynalazkiem.....
Otóż Szwajcaria i Polska leżą w tej samej strefie czasu środkowoeuropejskiego, który ma południk centralny 15 stopni. Zmianę czasu na czas letni, który jest odpowiednikiem czasu wschodnioeuropejskiego (czyli ten, który jest na Ukrainie, Białorusi, Litwie, Łotwie i Estonii) wprowadził w Polsce po raz pierwszy Hitler podczas II wojny światowej.
Południe słoneczne w zimie w Kaletach (19 stopni długości wschodniej) jest o 11:44, we Wrocławiu (17 stopień) o 11:52, a w Bernie (7'30" E) o 12:30, co zmusza kostruktorów zegarów słonecznych do innej budowy takich urządzeń w zależności od długości geograficznej (no i od czasu urzędowego w danym miejscu).
Ale problem pojawia się podczas zmiany czasu na letni. Wówczas południe w Kaletach jest o 12:44, we Wrocławiu o 12:52, a w Bernie o 13:30. Aby zegary słoneczne mogły właściwie funkcjonować należałoby ich tarcze obracać o niecałe 15 stopni. Ale myślę, że średniowieczni kostruktorzy takich urządzeń nie przewidzieli XX-wiecznej zachcianki zachodnich cywilizacji, w postaci zmiany czasu :)
Chciałem sprawdzić, według jakiego czasu funkcjonuje ten zegar, ale niestety niebo było zachmurzone.