niedziela, 25 kwietnia 2010

Podróż po toaletach Europy....

Nic tak nie odzwierciedla tożsamości narodowej danego kraju jak..... toaleta miejska.
Zapraszam więc dziś na któtką wycieczkę po europejskich toaletach.
Podróż zaczynamy od Niemiec - Berlina wschodniego - tutaj miejska toaleta nie ma sobie nic do zarzucenia, brand new, full wypas, itp. Płaci się natomiast za zaknięcie drzwi..... myślę, że w Polsce nikt nie miałby skrupułów, żeby załatwiać się przy otwartych drzwiach (dotyczy oczywiście tylko 'pierwszego' u facetów. Jakoś sobie nie wyobrażam, żeby ktoś poszedł na 'drugie' przy otwartych drzwiach :P)



I tak oto dojechaliśmy do Belgii - Gandawa (Gent). Tutaj ludzie są bardziej otwarci, więc latryny także. Dziwnie jest tylko oglądać wyraz twarzy osoby lejącej pośrodku miasta...

Wnętrze latryny (Wszystkie zdjęcia z wyjątkiem ostatniego zrobiłem 2 lata temu, w czasie europejskiej majówki).

A to już Holandia i Amsterdam. Tutaj toalety przypominają słupy ogłoszeniowe - w krajach cywizilowanych stawia się specjalne słupy, żeby pieski miały się gdzie załatwiać.... w Holandii staia się specjalne słupy, żeby pieski i faceci mieli się gdzie załatwić :P
Wygląda to conamniej interesująco, kiedy ludzie leją w centrum miasta na tle gotyckiego zabytku. W dodatku platyskowe open-air-toi-toiki szybko się zapełniają przy intensywnej ekloatacji, a wówczas widok wyciekającego strumienia moczu i zapach mocznika roznoszony w powietrzu przy 30 stopniowych upale, może zakłócić chwile relaxu i kontenplacji przed ulubionym Cofee Shopem z tłustymi bluntami.



A to już Szwajcaria. Architektura toalety doskonale oddaje charakter architektoniczny całego miasta - toaleta prosta, powściągliwa i nie wyróżniająca się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz