poniedziałek, 28 czerwca 2010

Prowadził mnie Krzysztof Hołowczyc

Podczas wędrówek w nieznane, czy wycieczek rowerowych do terra incognita warto sypać za sobą okruszki chleba, żeby wiedzieć jak wrócić do domu. Jednak, gdy motyw z okruszkami nie wypali albo będzie finansowo nieopłacalny (w końcu chleb też jest drogi w Szwajcarii), mądry Krzysiu wyjmuje Hołka z plecaka, który mówi spokojnym głosem: "ze mną na pewno dojedziesz do celu".

Czasami trasy piesze mogą zaskoczyć - czasem negatywnie (droga asfaltowa, która istnieje w realu, nie została dowektoryzowana w mojej wersji auto***y) albo pozytywnie jak na obrazku poniżej, kiedy to Hołek radzi mi, z którego przejścia podziemnego pod drogą skorzystać, żeby nie stać za długo na zebrze.



W Polsce niestety takich bajerów nie ma (no chyba, że jakiś obszar był specjalnie uzupełniany o przejścia podziemne albo takie przejścia znajdowały się na V-Mapie L2 - mapie NATO w skali 1:50 000, która stanowi podstawę do większości programów nawigacyjnych w krajach członkowskich. Jednak podstawą do tworzenia map wojskowych jest ortofotomapa, co niestety sprawia, że przejścia podziemne nie są uwidocznione, bo nie widać ich z góry. No, ale Szwajcaria nie jest w NATO...).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz