sobota, 20 marca 2010

Kurs językowy

Każdy dzień w Szwajcarii rozpoczynam od kursu niemieckiego, więc postanowiłem napisać parę słów na temat mojej grupy. Otóż to mojej grupy należy:
- Luci z Kalifornii (która trochę przesadziła z solarium),
- Monika z włoskiej części Szwajcarii,
- Xavier z Argentyny,
- Nazire - Albanka mieszkająca w Macedonii,
- Tim - Kanadyjczyk pochodzenia irlandzkiego,
- Yang z Chin (kobieta),
- Mohamed - Albańczyk z Kosowa (państwa Kosowo),
- Vessela z Bułgarii,
- Julia - Rosjanka z Moskwy, ale jej rodzice są Polakami z Lwowa,
- Krzysiu - Ślązak z Polski,
- Tallin - Ormianka (chrześcijanka) z Libanu
- Selene z Meksyku,
- Mojżesz z Peru.

Mamy 2 nauczycielki - Alexandra - Szwajcarka, a druga to Regina - Niemka, która od 30 lat mieszka w Bernie.
W zasadzie uczymy się Hochdeutsch, chociaż Szwajcarzy i tak używają swojego niemieckiego (niemiecka nauczycielka powiedziała nam, że już teraz rozumie szwajcarski, ale po 30 latach dalej nie potrafi mówić :)

Szwajcarski niemiecki różni się od niemieckiego niemieckiego tym, że 'h' wymawiają zawsze dźwięcznie, jak mówią 'ch' to tak jakby chcieli wypluć gardło (albo kogoś obcharać) - aż dziwne, że po 10 latach takiej intensywnej exploatacji gardło im się nie zużywa i dalej potrafią mówić. Ponadto większośc samogłosek zamieniają na 'i' oraz mają mnóstwo naleciałości francuskich (np. spódnica jest 'die Jupe', a nie 'der Rock').

Moim zdaniem to jest oddzielny język. Wyznacznikiem odnienności języka jest to, czy ludzie się nawzajem rozumieją. Niemcy ze Szwajcarami nie zawsze potrafią się dogadać.

Amerykanie sądzą podobnie (zamieszcznony poniżej wykres przedstawia klasyfikację języków indoeuropejskich - m.in. szwajcarski jest oddzielnym językiem - a śląski jest także wymieniony wśród języków lechickich, które wywodzą się ze staropolskiego - patrz sam dół wykresu).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz